Wewnątrz tańca (Help me to crash; Insight)
Przyglądając się propozycjom trzeciego dnia festiwalu KRoki (pod hasłami tradycja i awangarda), czyli projektom Małgorzaty Haduch i Janusza Orlika, do głowy przychodzi myśl, że oba sytuują się nie w dialogu czy nawet kontrze, ale gdzieś obok potencjalnego widza. Performanse sprawiają wrażenie jakby mogły zostać wykonane bez obecności publiczności. Artyści przemierzają własną drogę twórczą w wewnętrznym skupieniu, wręcz alienacji. Nam pozostaje patrzeć i podziwiać technikę, starać się odnaleźć w pozycji podglądacza cudzych wycieczek, kroków stawianych na nieznanym nam terenie.
Na Help me to crash składa się głównie improwizacja, ze wszystkimi jej wadami i zaletami. Istnieje co prawda pewien szkielet przedstawienia, jak mówią twórcy bardziej rozbudowany niż w innych projektach (jak na przykład Free The Dance), ale główny trzon stanowią nieplanowane wariacje ruchowo-muzyczne i wzajemna interakcja pomiędzy wykonawcami. Szkoda, że na kontakt z publicznością kładziony jest mniejszy nacisk. Artyści na spotkaniu po spektaklu interesująco opisywali proces twórczy, używając rozbudowanych metafor, na przykład kanionu, który wykonawczynie miały eksplorować za pomocą tańca, badać różne sposoby spadania czy wspinania się. Część tego rodzaju inspiracji uważny widz jest w stanie wychwycić, podobnie jak napięcia rozgrywane między ostrymi wibracjami free jazzowej muzyki i ruchami tancerek. Zostają one zresztą dość prosto, ale nie dosłownie, wizualizowane przez fizyczne oddziaływanie między gitarzystą i performerkami, zderzającymi się i splątującymi w trzygłową, wijąca się konstelację z instrumentem pośrodku.
Na scenie wyraźnie widać, że działania twórców mają dla nich głębokie znaczenie, ale pozostaje ono raczej między wykonawcami, praktycznie bez możliwości dostępu dla odbiorców. Próbę rozmowy na ten temat Małgorzata Haduch nazwała wprost „ujawnianiem sekretu”. Kreowanie na oczach publiczności ma w tak hermetycznym występie charakter czysto techniczny i sprawia wrażenie zbyt radykalnego odcięcia się od sytuacji teatralnej, w której bądź co bądź się znajdujemy.
Janusz Orlik, choć fizycznie ustawia się dalej od nas niż grupa z Help me…, oddziałuje o wiele silniej. Dzieje się tak mimo że jest dodatkowo wyalienowany przez wpisanie w pustą, białą przestrzeń sceny, przeciętej tylko cieniem nisko zwisającej lampy. Przypomina ona trochę czechowowską strzelbę – skoro już ją oglądamy, to musi zapalić się w ostatnim akcie. Insight w ogóle nie nastawia się na zaskoczenie czy pobudzanie widza. Struktura, z jasnym podziałem na cztery części, z maniakalną wręcz powtarzalnością ruchów, jest stosunkowo przewidywalna, wręcz nużąca. Spektakl rozpoczyna się niemal nieruchomą odsłoną z siedzącym artystą tworzącym żywy obraz, jakby przeznaczonym do kontemplacji, ale jednak dyskretnie zmieniającym układ swojego ciała wobec przestrzeni. Wychodzimy od tych dyskretnych gestów, których charakterystyczne oddziaływanie opisać można jako mechaniczne niezdecydowanie, połączenie precyzji i ewidentnego niepokoju udzielającego się widzom. Początkowy brak pewności przechodzi do coraz szybszych i bardziej płynnych poruszeń, wciąż w ramach tej samej ścieżki wzdłuż i w poprzek sceny. Zmianę bardziej niż sam ruch wprowadza tu różnica w tle dźwiękowym, od białego szumu poprzez fragmenty piosenek, odgłos bicia serca i w końcu ciszę. Natomiast tancerz znajduje się niejako poza otaczającą go rzeczywistością, maksymalnie skoncentrowany na sobie. W pewien sposób pogłębia się jego odcięcie od publiczności, która musi bardzo się skupić, aby nie poddać się monotonii działań, znudzeniu czy rozproszeniu uwagi. W ostatniej części przedstawienia postać performera prawie zupełnie zanika, ostatecznie (i dosłownie) odchodząc w cień, w głąb siebie. Jego nieruchoma figura traci pozycję dominującego obiektu uwagi, gdy spojrzenia niczym ćmy lgną do bujającej się, zapalonej w końcu lampy. Artysta osiąga introwertyczne maksimum, insight.
Aleksandra Spilkowska, Teatralia Kraków
Internetowy Magazyn „Teatralia”, numer 94/2014
Międzynarodowy Festiwal Tańca Współczesnego KRoki 2014
Help me to crash
taniec: Małgorzata Haduch, Maria Mavridou
muzyka: Arvind Ganga (gitara), Onno Govaert (perkusja)
***
SBNT Janusz Orlik
Insight
pomysł i ruch: Janusz Orlik, Joanna Leśniarowska
wykonanie: Janusz Orlik
dramaturgia i reżyseria światła: Joanna Leśniarowska
remix dźwięku: Janusz Orlik
scenografia: Marta Wyszyńska
realizacja techniczna: Łukasz Kędzierski
oprawa wizualna: Michał Łuczak
produkcja: Art Stations Foundation
premiera: 3 marca 2013
fot. Help me to crash, mat. organizatorów
Aleksandra Spilkowska – ur. 17.08.1992, studentka wiedzy o teatrze, gdańszczanka mieszkająca w Krakowie.