
Co z tą Legnicą?
Teatr Modrzejewskiej w Legnicy wystawił nie tak dawno temu dramat Ariano Suassuny Historia o Miłosiernej, czyli Testament psa.To druga już inscenizacja tego dzieła w ostatnim czasie na Śląsku. Rok temu Testament psa wystawił Remigiusz Brzyk we wrocławskiej PWST. Zadziwiające jest to, jak dalece przedstawienie studenckie wyprzedza to, które wystawili uznany reżyser i zawodowi aktorzy w Legnicy.
Dlaczego w ogóle testament i dlaczego pies? Otóż w pewnej wiosce, gdzie włodarzami miasta zdają się być nie tylko ksiądz, ale też piekarz i jego żona, nieszczęśliwie umiera zwierzę należące do tych państwa. Piekarzowa jest przekonana, że jej pupil zasługuje na prawdziwy pogrzeb (odprawiony po łacinie!). Naturalnie ksiądz uważa to za świętokradztwo, ale tylko do czasu gdy dowiaduje się, że może na tej ceremonii nieźle zarobić. W tę historię wplątani są jeszcze Chico i Grilo, dwaj miejscowi nicponie, którzy wypatrują w całej sytuacji własnych korzyści. Całość ma być satyrą na słabości duchowieństwa i lokalnych społeczności, a przynajmniej tym miała być w założeniu autora dramatu. W rękach twórców i odtwórców legnickiego przedstawienia jest to wyłącznie ironia, żeby nie powiedzieć kpina, z zawodowego teatru. Tym śmieszniej, że niezamierzona.
Piotr Cieplak w inscenizacji dramatu Ariano Suassuny stosuje zabieg metateatralny. Pewnej nocy w niewielkim teatrze znudzona portierka otrzymuje telefon o konieczności wystawienia sztuki. W ten magiczny sposób legnicka scena przenosi się do Brazylii. Na teatralnych deskach pojawiają się rajskie ptaki, które już do końca stają się obserwatorami wydarzeń, posługują się monosylabami, językiem niemal Grotowskiego, dziwią się światu i przyglądają się mu z dziecinną ciekawością – to pomysł naprawdę trafiony. Pojawia się też palma oraz kolorowe stroje, wybrzmiewa latynoamerykańska muzyka.
W prologu sztuki Anita Poddębniak w roli klauna-narratora mówi, że oto za chwilę zostanie wystawiony spektakl, w którym zagrają aktorzy słabi, ale tylko tacy są w pobliżu. Niestety słowa te okazują się brutalnym, proroczym żartem. Ona sama jest jedną z lepszych aktorek tego przedstawienia. Bardzo dobrze wypadają także Paweł Palcat (Chico) i Paweł Wolak (Piekarz), ale nawet oni nie są w stanie zrekompensować spragnionym dobrego aktorstwa widzom scenicznych pomyłek, jakimi okazują się m.in. Rafał Cieluch i Magda Biegańska. To oni, jako Severino i jego pomocnica, w najbardziej przeze mnie oczekiwanych rolach potencjalnie dynamicznych i zmieniających bieg wydarzeń, mieli największe pole do popisu. Z możliwości rozkwitu na scenie, które dawały im te postacie, nie tylko oboje nie skorzystali, ale też pozbawili je jakiejkolwiek, najmniejszej nawet dramaturgii, pretendując do tytułu najgorszych aktorów ostatnich czasów. Nie wykorzystano także potencjału tego tekstu, nie wynosząc na piedestał największej jego zalety, czyli niespotykanie zabawnych gagów. Ci, którzy znają treść dramatu, będą zawiedzeni sposobem jego przeniesienia na scenę.
W całości nużącej, nieciekawie poprowadzonej akcji, wielu reżyserskich i aktorskich niedociągnięć wyjątkiem jest scenografia Andrzeja Witkowskiego. Zasługuje ona na szczególną uwagę. Jego pomysły scenograficzne tworzą świat pełny, dopracowany do perfekcji. Wspomniana wcześniej palma powstała z brązowych doniczek, a portiernię zaaranżowano w stylu retro, ze starym radiem i tarczowym telefonem. Witkowski z łatwością tworzy na jednej scenie kilka klimatów, epok i odmiennych stylów. W interesujący sposób zobrazowano biskupa, który górować ma nad małomiasteczkową społecznością także fizycznie – wjeżdża na scenę, stojąc na wózku, na nogach ma wysokie koturny, co istotnie przypomina o jego wielkości.
Kostiumy w tym spektaklu są karykaturalne, kabaretowe i przerysowane. Żona piekarza ma ogromne, wypchane piersi i pośladki, sam piekarz – duży brzuch. Świadczyć to ma o istocie wielu negatywnych cech, jakie przypisane są bohaterom. Te wady będą budować fabułę Testamentu psa. Scenograficznie także szczególnie ciekawy wydaje się drugi akt, który przeniesiono do poczekalni lotniska. Przywołuje to skojarzenia z czyśćcem jako miejscem, gdzie oczekuje się wyroku. Dla zobrazowania tej przestrzeni wykorzystano materiały typu pleksi i metalowe ławki. Wszystko staje się tu hermetyczne, ściany odbijają światło i budują osobne, zamknięte pomieszczenie.
Dramaturgicznie sam sąd ostateczny jest jednak pozbawiony oczekiwanych emocji, poprowadzony płasko, bez cienia ekspresji. Postacie, które za chwilę mają trafić do piekła, nie wydają się tym faktem szczególnie przejęte. Chrystusa zobrazowano natomiast jako zblazowaną osobowość, przygnębioną i złośliwą. To zdaje się zupełnie zaprzeczać wizji Pana, jaką miał autor dramatu.
Ten spektakl nie porusza, nie śmieszy, nie zachwyca. Dopuszcza się karygodnych, wręcz absurdalnych występków, jak nieprofesjonalne aktorstwo, nie dość że pozbawione ekspresji, to problematyczne na poziomie lokucji (kłopoty z dykcją, językowe wpadki, seplenienia). W przypadku tak komicznego aktorstwa spektaklu nie ratuje nawet doskonała scenografia. Reżysersko Testament psa także zawodzi – nie wyciska łez, nie szokuje, nie umoralnia, nie otwiera oczu, nie satysfakcjonuje. Cokolwiek teatr powinien oferować widzowi, Testament psa w Teatrze im. Modrzejewskiej jest od tego daleki.
Karolina Obszyńska, Teatralia
Magazyn Internetowy „Teatralia” numer 41/2013
Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy
Ariano Suassuna
Historia o Miłosiernej, czyli Testament psa
reżyseria: Piotr Cieplak
scenografia: Andrzej Witkowski
muzyka: Kormorany (Paweł Czepułkowski i Michał Litwiniec)
obsada: Magda Biegańska, Katarzyna Dworak, Gabriela Fabian, Ewa Galusińska, Joanna Gonschorek, Zuza Motorniuk, Anita Poddębniak, Magda Skiba, Małgorzata Urbańska, Bartosz Bulanda, Rafał Cieluch, Bogdan Grzeszczak, Robert Gulaczyk, Mateusz Krzyk, Paweł Palcat, Paweł Wolak, Lech Wołczyk
premiera: 9 grudnia 2012
Karolina Obszyńska (przełomowy rocznik 1989) – studentka filologii polskiej (specjalność teatrologiczna) i judaistyki na Uniwersytecie Wrocławskim, wcześniej na Uniwersytecie Warszawskim. W „Teatraliach” od 2009 roku, w teatrze od zawsze. Publikuje także na portalu Wywrota.pl, współpracuje z czasopismem „Nietak!t”. Ponad wszystko kocha pantomimę i teatr dramatyczny – szczególnie spektakle Krystiana Lupy i Krzysztofa Warlikowskiego.
Odnoszę wrażenie że autorka tekstu ma coś za złe Lenicy. Kompleksy, szczylostwo i braki w wiedzy, twierdzi że Ariano Suassuna jest kobietą. Eh, szkoda pisać.
Nie twierdzi że jest kobietą, przeciwnie, pisze wyraźnie “autor dramatu” Ta odmiana nazwiska jest dopuszczalna, uczą tak nawet we wrocławskim PWST. Przykre, że nie można napisać negatywnej recenzji, żeby nie zostać posądzonym o kompleksy. Ma się podobać i koniec? To chyba nie na tym polega krytyka teatralna? Widziałem ten spektakl, recenzja jest wobec niego i tak delikatna.
Pisze wyraźnie ”(…) zdaje się zupełnie zaprzeczać wizji Pana, jaką miała autorka dramatu.”
Errata: przepraszamy za błąd korekty w zdaniu: “To zdaje się zupełnie zaprzeczać wizji Pana, jaką miała autorka dramatu”. Zdanie zostało poprawione: “To zdaje się zupełnie zaprzeczać wizji Pana, jaką miał autor dramatu” – zgodnie z tekstem autorki. Redakcja
,,Nie wykorzystano także potencjału tego tekstu, nie wynosząc na piedestał największej jego zalety, czyli niespotykanie zabawnych gagów…” ha ha ha ha. O reszcie recenzji nie warto wspominać. Spokojnie, pani jest jeszcze młoda, jeszcze ma pani szansę, tylko niech pani dużo, dużo czyta, dużo ogląda i uważnie słucha. Bo, kurcze, szkoda tak jechać po wierzchu. Wiadomo- fajne są takie, wie pani- OSTRE recenzje. Wiadomo, wiadomo- ostre pióro, cięte riposty i te sprawy, ale z drugiej strony pani ignorancja aż boli. No kurde, jadąc na spektakl nastawiła się pani na farsę, a tu farsy nie było. To mogła pani przynajmniej uważnie oglądać, zamiast odreagowywać- a ubaw po pachy zostawić sobie na inną okazję. Miał być kabaret, a reżyser se wymyślił że będzie poezja- GUPI Cieplak. Aktorzy też tępe miernoty. Przecie wszyscy wiedzą jak czeba grać te Suassune (z jajem k…!!!! Z jajem i brazylijską ekspresją – Isabela? Si.Isabela?!! No Eduardo!!! NO!!!!!!!!) Wszyscy z wyjatkiem miernot z Legnicy widać, szmaciarze zamiast wynosić na piedestał największe tekstu zalety, czyli niespotykanie zabawne gagi, faktycznie kpią z zawodowego teatru ot choćby niesłychanie problematyczną lokucją :-). Pani Recenzent czytać, czytać! I słuchać. No tak, ale pani już pewnie wszystko przeczytała…:-) Mimo wszystko pozdrawiam. J.L.
O zgrozo. Pani recenzentka powinna być skończona po tym tekście dla jakiegokolwiek portalu i dla jakiejkolwiek kariery krytyka. Tu nie chodzi o to czy spektakl jest dobry czy zły, tylko o to, że tekst jest napisany wbrew wszystkim zasadom dobrej recenzji i smaku. Bez minimalnej pokory, jaka przy wynikającym z tekstu minimalnym doświadczeniu autorki powinna być nieodzowna. Apeluję do redakcji – być może podobnie mało doświadczonej – naprawdę dla dobra portalu nie każdy tekst powinno się puszczać. Od tego jest redakcja by wyłapywać takie pomyłki!!
Redakcja się spisała, co miała robić, błędy trzeba korygować:)
A dla Pani recenzent jedna rada, oglądać, słuchać, nie wyobrażać, planować sobie w domu, co Pani chce zobaczyć, to nie Pani działka:)
A na spektakl pojadę, coś musiało być na rzeczy, skoro tak głębokie emocje w Pani wzbudził:)
Pozdrawiam.
Żałosny jest poziom tych komentarzy. Spektakl jest kiepski i taka jest prawda, sam jestem z Legnicy i nie widze powodu, żeby się od razu tak buntować. To wcale nie miała być farsa i tak TU NIE JEST NAPISANE, ale faktycznie co zabawniejsze teksty aktorzy spłycili. Ludzie, opanujcie się. Aktorzy mówią niewyraźnie i bez polotu. Chyba nie widzieliście tego przedstawienia. Po co ma istnieć portal z recenzjami gdzie nie wolno napisać negatywnej? Żałosny poziom komentarzy raz jeszcze. Teatr w Legnicy – to jest właśnie poziom komentujących. Brawo.
,,co zabawniejsze teksty aktorzy spłycili,… mówią niewyraźnie i bez polotu… no widzisz Marcin a dla mnie to co piszesz ma żałosny poziom. Bez obrazy, bo nie piszę tego złośliwie ale co to są k… za argumenty. Ja widziałem spektakl w PWST bardzo mi sie podobał, uważam że jest to świetny dyplom fajnie zagrany (w większości) ale widziałem też spektakl Piotra. I widać jaką ogromna robotę zrobił Cieplak aby odkleić się od rodzajowości tekstu (który też czytałem) Tekstu który owszem może byc zabawny ale zrobiony jeden do jeden będzie co najmniej błahy. Więc u Cieplaka potraktowany został bardzo metaforycznie, cały spektakl jest poetycki i metaforyczny, jest spektaklem który, tak przynajmniej go zrozumiałem- odpowiedzieć na pytanie jak to jest że teraz jesteśmy a za chwilę nas nie ma, albo że jakaś głupia zabawa nagle zamienia się coś co za wszelką cenę chcielibyśmy odwołać. Dla mnie Cieplak w bardzo osobisty sposób próbuje zmierzyć się ze sprawami ostatecznymi, z końcem każdego z nas, a właściwie z wyobrażeniem tego końca. Dla tego jak słyszę np argument ze spektakl jest słaby bo co zabawniejsze teksty aktorzy spłycili to sory.
Do Marcin.
Przecież jak przeczytasz te komentarze to ewidentnie widać że nie chodzi o krytykę tylko jej sposób, jej poziom. Bo można krytykować jak Bukowski albo tak jak Mann albo nawet jak Kuba Wojewódzki albo mozna krytykować tak jak Peja (z całym szcunkiem dla Ryśka:-) a dla mnie tego ostaniego jest najbliżej. Karolina stara się ,,ostro pojechać wszystkim” ale jej braki merytoryczne, które mozna punktować na ,,strone kancelaryjną” są zatrważające, szczególnie w kontekście tego że w przeciwieństwie do mojego i twojego komentarza jest to oficjalna recenzja.
Dokładnie o to chodzi – nie o spektakl tylko o to, że ktoś powinien uczyć młodych piszących ludzi, że nie zakłada się z góry w recenzji: “dołożę wszystkim, bo tak!” Przepraszam, ale z tego, na ile znam Legnicę, nie ma szans najmniejszych, żeby aktorstwo tego zespołu było takie, o jakim ta pani pisze. Nie mówiąc już o tym, że nawet nad nieudanym przedstawieniem bardzo dobrego i doświadczonego reżysera trzeba by się trochę bardziej pochylić i zadać sobie pytanie, zaraz zaraz, a może to ja czegoś tu nie rozumiem, a nie nagle wybitny reżyser spadł do poziomu teatrzyku amatorskiego? Dlatego mowa jest o POKORZE! Niech pani pójdzie na reżyserię i wtedy może sobie pani sama inaczej interpretować tekst. Recenzent nie jest od tego, by pisać jak mu się wydaje, że powinno być! Jest od chłodnej oceny. Jeśli nasi młodzi recenzenci nie znają tak podstawowej zasady, to świat się kończy. Ale to wina edukacji – bo kto im powiedział, że tak się nie robi? Pewnie nikt. Polecam też popracować nad chodzeniem do teatru, bo widać, że w Legnicy była pani pierwszy raz, a przydałoby się mieć jakiś podstawowy materiał do skonfrontowania swoich wyobrażeń.
Nawet sobie z szoku dla porównania przeczytałem inne recenzje tego spektaklu – proszę zwrócić uwagę na fragmenty dotyczące aktorstwa przynoszącego olśnienie, fantastycznego itd. Piszą to ludzie, którzy są w zawodzie od wiele, wiele lat. Każdy ma swoje zdanie, ok. Ale poziom jego wyrażania to dla recenzenta sprawa podstawowa.
Fajnie, tylko nie o to chodzi, bo napisała że “Nie wykorzystano także potencjału tego tekstu, nie wynosząc na piedestał największej jego zalety, czyli niespotykanie zabawnych gagów.” Nie, że to jedyne co jest ciekawe w tekście, ale że akurat to zostało źle ujęte. Nie umiecie interpretować tego co czytacie, ale teatr już na pewno umiecie. Ja czytam recenzje tej Pani bodaj od trzech lat i nigdy nie zauważyłem braku, oczekiwanej przez was pokory. Powodu żeby owijać w bawełnę przy tak miernym widowisku jakim jest legnickie – nie ma.
Dziwnym trafem pozytywne komentarze dotyczące tej recenzji, są w podobnym zjadliwym tonie, jak sama recenzja:) Widocznie autorka tekstu ma dobre samopoczucie;)
PS spektakl widziałam, jest bardzo ciekawy, polecam!
Niestety muszę zwrócić uwagę na jeszcze jedną literówkę GALUSIŃSKA A NIE… obsada: … Ewa Galusińdka
E.G.
Droga Pani Recenzent,
niech Pani już więcej nie pisze.
Pozdrawiam,
Widz
Bez komentarza dla czytających. Zadziwia mnie jak można mieć takie problemy z rozumieniem czytanego tekstu, z tego co znam inne recenzje Obszynskiej, to Cieplaka docenia, a ten spektakl jest wyjątkiem, więc raczej nie są to osobiste wpływy. Pisanie, że chciała komuś “dołożyć bo tak!” jest bez sensu, bo wtedy pisałaby tak wzystkie recenzje, a nie robi tego. Zawiodła ją realizacja tekstu, który zna. Nie pisze nigdzie, że “Cieplak jest głupi” bo nie rozumie co wystawia. Pisze, że najciekawsze dramaturgicznie wątki są poprowadzone zbyt mało ekspresyjnie. I tak było. Wynudziłem się na premierze w Legnicy jak mało kiedy.
DARZ BÓR. Karolino kochana (Pani Krytyk) slabiuchne, ale to bardzo, jest to twoje podszywanie się pod Marcina czy Bartka Kasa. Zanim rozkminisz jak z tego teraz wybrnąć, pewnie się troszkę zdziwisz jak na to wpadłem (podpowiedź- wpadlem na to szybko:-) aha zmartwię Cię- nie tylko ja). Zdziwisz się, no ale teraz taka moda każdy by się dziwił ( i tutaj kochani mam dla was konkurs- z jakiego dramatu pochodzi to zdanie?:-) Z Gom-bro… Karolcia, kurcze jak już się podszywasz, to nie możesz na Boga, w każdym komentarzu, wyłącznie bronić poszczególnych zdań swojej recenzji, później ubliżać innym komentującym, a na koniec, standardowo bluzgać Legnicy- za tę podpowiedź winszował bym sobie browara:-) ( Po co ja głupi to robię, nauczy się teraz i mnie wykończy, jak komputer który wykończył Kasparowa)
Karolino domyślasz się zapewne ile żem łez smiechu wylał, gdym siedząc pod lipą, wśród słowików treli czytał te cudowne twoje zdanie że od trzech lat czytasz swoje recenzje i nie dostrzegasz w nich oczekiwanej przez innych pokory. Pardon. Dom Perignon mnie wzywa (wiem k…! jestem pretensjonalny)
Widziałem w ramach (poprawka) XXIV Gliwickich Spotkań Teatralnych.
Było to tak słabe, że po pierwszym akcie wyszedłem.