
Pożegnanie z Mrożkiem (Karnawał, czyli pierwsza żona Adama)
Oglądając Karnawał, czyli pierwszą żonę Adama w Teatrze imienia Juliusza Słowackiego w Krakowie, nie sposób nie przeżywać go jako swoistego pożegnania grodu Kraka z mistrzem, dla którego to miasto było jednym z najważniejszych w życiu. Teatralny Kraków zawdzięcza Mrożkowi naprawdę wiele, dlatego też ze smutkiem patrzy się na to, co zgotowano mu tym spektaklem.
Pożegnanie z mistrzem groteski nabiera w kontekście przedstawienia nieco innego charakteru. Rozstanie z autorem Tanga nastąpiło dość szybko, by nie powiedzieć, że do spotkania z tym, co u niego najważniejsze, tak jakby w ogóle nie doszło. Nie, nie chodzi, broń Boże, o to, żeby na klęczkach, żeby tak jak w zacnych podręcznikach. Chodzi o to, że Mrożek znaczy wszechświat – znaczy dokładnie to, że można z tej pozornej gry półkrwistych schematów wyciągnąć nieskończenie wiele opcji i napięć międzyludzkich.
W historii polskiego i światowego teatru istnieje wiele przykładów inscenizacyjnych, które udowadniają niesamowitą elastyczność i pojemność dramatów autora Emigrantów. Niestety z całego kosmosu możliwości twórcy spektaklu, nie wiedzieć czemu, upodobali sobie akurat czarną dziurę. Trzeba podkreślić to z całą mocą: w Karnawale, czyli pierwszej żonie Adama nie dzieje się absolutnie nic. Kolejno pojawiające się na scenie postacie co prawda przez chwilę przykuwają uwagę widza (zwłaszcza kobiece), jednak po kilku minutach widać wyraźnie, że prócz zgrabnie wypowiedzianego tekstu, brak jest jakichkolwiek pomysłów na dynamizację relacji między bohaterami.
Urządzenie karnawału, na którym mają pojawić się Adam z Ewą, Szatan, Lilith, Goethe, Małgorzata, Prometeusz i Biskup, powinno dać aktorom pole do teatralnego popisu. Widać przecież wyraźnie, że ostatni utwór Mrożka to ostentacyjne autorskie zwrócenie się ku początkom własnej twórczości. Znów mamy absurdalną, klarowną sytuację wyjściową. Jest ekscentryczna grupa postaci – pustych naczyń ubranych jedynie w kilka powierzchownych symboli. Nic, tylko czerpać garściami.
Zamiast tego na scenie oglądaliśmy kolejne sekwencje pojedynczych wystąpień aktorów, którzy opowiedzieli nam, kim są w tym spektaklu i z jakim zamiarem przyszli na imprezę karnawałową. Scen zbiorowych nie ratują ani akrobacje lokaja, ani obcisła sukienka Lilith.
Muzyki brak. Zarówno podczas monologów, jak i pomiędzy wypowiedziami bohaterów. Chyba że za akompaniament uznamy orkiestrę skrzypiących krzeseł pod batutą wiercących się ze znużenia widzów.
Piotr Gaszczyński, Teatralia Kraków
Magazyn Internetowy „Teatralia” numer 74/2013
Teatr imienia Juliusza Słowackiego w Krakowie
Karnawał, czyli pierwsza żona Adama
Sławomir Mrożek
reżyseria: Bogdan Ciosek
scenografia: Andrzej Witkowski
muzyka: Paweł Moszumański
choreografia: Katarzyna Skawińska
muzyka/ efekty: Grzegorz Puget
obsada: Barbara Garstka (gościnnie, Margherita), Marta Konarska (Lilith), Natalia Strzelecka (Ewa), Krzysztof Jędrysek (Goethe), Grzegorz Łukawski (Prometeusz), Daniel Malchar (Adam), Tomasz Międzik (Szatan), Krzysztof Piątkowski (Asystent), Wojciech Skibiński (Impresario), Feliks Szajnert (Biskup)
premiera: 21 października 2013
fot. Radio Kraków
Piotr Gaszczyński (1987) – absolwent filologii polskiej oraz teatrologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. W „Teatraliach” publikuje od 2010 roku. Miłośnik groteski pod każdą postacią, fan Manchesteru United i czarnej kawy.