
Krzyk Muncha (Edvard)
„Bez strachu i choroby moje życie byłoby łodzią bez steru” – słowa Edvarda Muncha bez jakichkolwiek złudzeń kreślą obraz egzystencji artysty. I na tej konstrukcji utkanej ze śmierci, melancholii, ciągłego osuwania się w ciemność, ciągłego wypływania i dryfowania na powierzchni zbudowany jest Edvard.
Marcos Morau inspiruje się zmęczeniem, izolacją, chorobą i śmiercią tak doskonale oddanymi w sztuce norweskiego artysty. Tancerze, podobnie jak bohaterowie płócien Muncha zamknięci są w mroku i ciasnych wnętrzach przypominających szklane klatki. Z tą różnicą, że mrok przybiera tu paradoksalnie postać czystej bieli. Bieli szpitalnych łóżek i fartuchów. Ten puryzm jest jednak szalenie niepokojący. W tej ascetycznej przestrzeni szaleje bowiem choroba duszy – melancholia. Efekt patologicznej niemożności przezwyciężenia straty najbliższych osób, która okaleczając, powoduje psychologiczną ranę osobowości. Chroniczność i niemożliwość przepracowania tego stanu oddają konwulsyjne ruchy tancerzy. Ciało staje się obrazem psychicznej choroby oraz bólu. I nawet wtedy, gdy pomiędzy bohaterami nawiązuje się jakaś reakcja, jest ona – pomimo usilnych prób przeciwstawienia temu stanowi – zwrotem do wnętrza, w kierunku własnego „ja”. Zawieszenia nie da się przezwyciężyć.
Symfonia bieli zostaje jednak zakłócona przez nagłą falę świetlistej czerwieni zalewającej scenę czy przez migające świetlówki. W powstałej w ten sposób dysonansowej przestrzeni zmuszeni są się odnaleźć się tak pacjenci, jak i sanitariusze. Krążąc po omacku, zapraszają do tańca szpitalne łóżka, balansując pomiędzy marazmem a zmaksymalizowanym dynamizmem.
Edvard wiedzie życie wśród zmarłych. Funeralny pochód przetacza się przez scenę, kiedy kondukt z leżącym na łóżku chorym wyłania się zza półprzezroczystej zasłony, powoli odkrywającej kroczące postaci. Śmierć i Życie trzymają się za ręce.
Munch mówił o swojej sztuce jako o spowiedzi. Podobnie możemy potraktować to, co proponuje nam Marcos Morau. Ale próba oczyszczenia poprzez tandem milczenia i krzyku zależy, tak jak i spowiedź, nie tyleż od uzyskania rozgrzeszania, co od wiary w jego moc.
Katarzyna Oczkowska, Teatralia Kraków
Internetowy Magazyn „Teatralia”, numer 129/2015
3. Międzynarodowy Festiwal Teatru Formy „Materia Prima”
Edvard
Carte Blanche. The Norwegian National Company of Contemporary Dance
reżyseria: Marcos Morau
asystent: Lorena Nogal, Inma Asensio
dramaturg: Pablo Gisbert
doradca artystyczny: Roberto Fratini
projekt kostiumów: David Delfín
muzyka: Luis Miguel Cobo
reżyseria światła: Albert Faura
scenografia: Enric Planas
tancerze: Caroline Eckly, Christine Kjellberg, Jennifer Dubreuil Houthemann, Núria Navarra Vilasaló, Sara Enrich Bertran, Ole Martin Meland, Timothy Bartlett, Mathias Stoltenberg, Hugo Marmelada; Stażyści: Ida Haugen, Jack Lorentzen
koprodukcja: La Veronal & Tanz Bremen
fot. mat. teatru
Katarzyna Oczkowska – doktorantka w Instytucie Sztuki PAN. Zajmuje się polską sztuką współczesną ze szczególną słabością do kontrastów – od subtelności po kamp.