
Cezar pozdrawia idących na śmierć (Kaligula)
Kaligula w pamięci potomnych zapisał się jako jeden z największych tyranów w historii świata. W Żywotach cezarów Swetoniusza przeczytać możemy: Innym razem podczas hucznej biesiady nagle zaniósł się niepohamowanym śmiechem. Gdy konsulowie spoczywający obok niego przymilnie dopytywali się, z czego to się śmieje, rzekł: „Z tego po prostu, że jednym skinieniem głowy mogę kazać was obydwu udusić natychmiast”.
Pozorne szaleństwo Kaliguli to próba stworzenia porządku w świecie pełnym chaosu. Rzym z czasów jego panowania przypomina XX-wieczne państwo totalitarne, którego władze przejmują kontrolę nad każdym aspektem życia swoich obywateli, odbierając im wolność. Lecz wolność to także konieczność wyboru, a tego przywileju pozbywamy się chętnie, ze względu na strach przed niewłaściwymi decyzjami. Totalitaryzm daje swoiste poczucie bezpieczeństwa. Nie ma lęku przed nieznanym – Wielki Brat wszystko widzi, słyszy i zna przyszłość swoich „podopiecznych”.
Kaligula jest właśnie takim Wielkim Bratem – reżyserem teatrum mundi. Schodzi ze sceny, by usiąść na widowni – jest jak Bóg, który obserwuje dzieło stworzenia i niekiedy ingeruje w jego losy. Wszyscy obywatele Rzymu – a przecież cezar był pierwszym spośród obywateli – są zabawką w jego rękach. Kaligula jest jednocześnie twórcą i tworzywem. Ascetyczna scenografia podkreśla jednoczesną podmiotowość i przedmiotowość człowieka. Właściwie to aktorzy są głównymi elementami scenografii, a jednocześnie bohaterami sztuki.
Człowiek otacza się „wypełniaczami czasu”, bardzo rzadko pozostaje sam na sam ze swoimi myślami. Na scenie widzimy jednostkę taką, jaką jest. Przerażeni, nadzy patrycjusze (tym razem uzasadniona nagość – niezwykłe zjawisko w teatrze współczesnym) stoją przed obliczem swojego Boga – Kaliguli. Sąd niemalże ostateczny: Kaligula decyduje o ich zbawieniu bądź potępieniu.
Na scenie nie ma wielkich emocji. Postacie są zdystansowane względem samych siebie. Być może jest to mechanizm obronny – okazywanie uczuć to słabość. Są opanowane – każdy gest, każde słowo ma ogromne znaczenie. Jedynie Kaligula zdaje się świadomy samego siebie, nie boi się emocji. Paradoksalnie on – tyran, zbrodniarz, morderca – jest najbardziej „ludzki”.
Katarzyna Smyczek, Teatralia Łódź
Internetowy Magazyn „Teatralia” numer 70/2013
Koprodukcja Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi i Teatru Współczesnego w Szczecinie
Kaligula
Albert Camus
przekład: Joanna Gorecka-Kalita
reżyseria: Anna Augustynowicz
scenografia: Marek Braun
kostiumy: Wanda Kowalska
ruch sceniczny: Arkadiusz Buszko
reżyseria światła: Krzysztof Sendke
obsada: Wojciech Brzeziński, Arkadiusz Buszko, Iwona Dróżdż-Rybińska, Marcin Łuczak, Paweł Paczesny, Adam Kuzycz-Berezowski, Marcin Korcz, Maciej Litkowski, Wojciech Sandach, Krzysztof Wach, Marcin Włodarski
premiera na Scenie Kameralnej Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi: 8 grudnia 2012
premiera na Dużej Scenie Teatru Współczesnego w Szczecinie: 18 stycznia 2013
fot. Krzysztof Bieliński