
Być jak Pina Bausch
Nie wiedzą, co robią, ale robią to. Robią to. Skradli wszystko. Wiedzą, że przyjmowanie tego, co przychodzi bez wysiłku nie zawsze jest równoznaczne z akceptowaniem samej łatwizny. Do rzeczy, które wydają się proste nie zawsze wszak dochodzi się łatwymi ścieżkami. Podążają za zbiorem zasad, również tych złamanych i opuszczonych, nie zapominając o ich nadbudowie. Nic się nie wydarzy, ale Jonathan Burrows i Matteo Fergion i tak będą trwać w niespiesznym odsłanianiu siebie.
Burrows powiedział niegdyś, że „do stworzenia tańca potrzebne są dwie nogi, dwie ręce i przede wszystkim głowa”. Cheap Lecture oraz The Cow Piece zdają się niejako podwójną czy też spotęgowaną realizacją owego postulatu. Potencjał intelektualny to bowiem jedno, ale mamy też do czynienia z dosłownie, chociaż nad wyraz przewrotnie, rozumianą ideą theatrum mentis. Przestrzenią gry jest oczywiście scena, ale niezwykła melodyjność i rytmiczność odczytu (oba przedstawienia wpisują się w założenia performing lecture) sprawia, że poszczególne słowa, zdania i ustępy zamieniają się w melodie i, jakkolwiek pretensjonalnie to zabrzmi, magiczne choreografie sylab, które „tańczą” w naszych głowach. Wystukiwane, wybijane opowieści, a właściwie – teoretyczne tezy z przymrużeniem oka, działają hipnotyzująco. Panowie podstępnie uwodzą publiczność, a ta rozkochuje się nie w ich wirtuozerii, lecz we właściwym im geniuszu nonsensu i parodii.
Cheap Lecture, czyli Tani Wykład to mówiony performance do muzyki. W odświętnej, ale i uroczonej, mądrej, lecz momentami absurdalno-śmiesznej melorecytacji na temat tajemnic przestrzeni teatralnej, natury kompozycji, czasu, poezji, pustych rąk, publiczności, repetycji i w końcu samego ruchu, artyści wyruszają w metafizyczną podróż w mikro-makro kosmos sztuk tanecznych i performatywnych, zarazem kreując, jak i dekonstruując sposoby myślenia o nich. Punktem wyjścia dla tych rozważań jest Lecture on Nothing Johna Cage’a. Przy czym najważniejsza wydaje się tu charakterystyczna dla koncepcji awangardowego kompozytora dywersja. Burrows i Fargion kierują się zasadą pozostawania w kontakcie – z publicznością i szeroko pojętą tradycją. Nie uruchamiają dosłownej machiny tanecznej, a raczej wprawiają w ruch mechanizmy kwestionowania i zaprzeczania. Gubimy się nawet w linearnie rozwijanych historiach. Kolejne części scenariusza spadają na ziemię, ale ostatnia opuszczona karta nie przypieczętowuje żadnej spójnej wizji świata. Zresztą nawet szczątkowe sensy ulatają, bo zostają „zatuptane”. Jean Paul Sartre w Mdłlościach oddał głos nutom piosenki Some of These Days, a te mówiły: „musisz być jak my, musisz cierpieć do rytmu”. Performerski duet proponuje rytm absurdu.
„Zrobiliśmy przedstawienie jak Pina Bausch, gdybyśmy tylko potrafili. Ale to jest to, w czym jesteśmy dobrzy” – zgodnych chórkiem deklarują artyści. Czym jest wspomniane „to”? Zapewne zdolnością do przekształcania hermetycznych, lekko dadaistycznych dziwactw w ironiczny teatr, który da się lubić. W jego repertuarze znajduje się też The Cow Piece.
„Sztuka krów” – jak brzmiałoby dosłowne tłumaczenie to, wbrew skojarzeniom, całkiem poważne dumanie nad tańcem, muzyką i śmiertelnością. Tym razem artyści stoją za szkolnymi ławami, a do dyspozycji mają notesy i plastikowe miniaturki krasul. Już na pierwszy rzut oka widać, że mamy do czynienia z wyższym poziomem fantazji i abstrakcji. Duet ożywia swój absurdalny zwierzyniec na rozmaite sposoby. Krowy występują zatem w rolach kochanek z włoskich serenad, służą jako ilustracja wojennych opowieści, ale i kolejnych kart z historii tańca (baletowa pantomima, taniec ludowy itd.). Nie ma już mowy o tradycyjnym minimalizmie. To postmodernistyczne szaleństwo w najczystszej postaci, ale – o dziwo – i tutaj nonsens wydaje się nadzwyczaj wyrazisty i klarowny.
Krowim opowieścią towarzyszą melodie płynące z wnętrz najróżniejszych instrumentów (nasi performerzy to wielce utalentowani ludzie-orkiestry). W przedstawieniu dzieje się rzecz przedziwna, ponieważ bajkowa konwencja nie odwraca uwagi od cierpienia. Artyści jawią się jako nieodpowiedzialni pasterze, co włącza ich pokaz w dyskurs o etyczności sztuki. Szalone wybryki oraz diaboliczno-boska radość z tworzenia i sterowania są zarazem śmieszne i przerażające. Symboliczne uśmiercanie figurek (śmierć przez powieszenie) jest nawet bardziej wstrząsające od realnych obrazów kaźni. Działają tu mechanizmy właściwe metaforze i poezji. Krowie dramaty są też oczywistym nawiązaniem do prac Piny Bausch. Wystarczy wspomnieć smutnego i cierpiącego z miłości hipopotama albo na wskroś erotycznego krokodyla. Niezwykłość szła w przedstawieniach choreografki w parze z naturą i coś podobnego obserwujemy w The Cow Piece.
Burrows i Fargion wchodzą w role nietypowych, bo absolutnie poważnych i wyjątkowo inteligentnych, klaunów. Badają granice muzyki, tańca (przede wszystkim postmodernistycznego), i w końcu samych siebie – jako performerów i spadkobierców wielkiej tradycji, rozbawiając nas przy tym do rozpuku.
Alicja Müller, Teatralia Kraków
Internetowy Magazyn „Teatralia”, numer 94/2014
Międzynarodowy Festiwal Tańca Współczesnego „KRoki”
Jonathan Burrows i Matteo Fargion
Cheap Lecture i The Cow Piece (2009)
Cheap Lecture powstał na zamówienie Cultureel Centrum Maasmechelen oraz Dans in Limburg
The Cow Piece powstał w koprodukcji z Kaaitheater w Brukseli
fot. Herman Sorgeloos
Alicja Müller, rocznik 1991, studentka filologii polskiej, z „Teatraliami” związana od 2010 roku. Miłośniczka absurdu i dadaistów.