
Bawię się jak mogę (Porozmawiajmy po niemiecku)
Wojna wojną, ale nie można tracić głowy. Życie toczy się dalej. Świat się ciągle kręci. Uczucia nie stygną, świat o młodości nie zapomina. Sztuka Łukasza Kosa w Teatrze Polonia to monodram Zofii Wichłacz, który w sposób przewrotny opowiada o czasach II Wojny Światowej w Polsce.
Pewnego dnia, do varsavianisty Krzysztofa Jaszczyńskiego dzwoni telefon. Odbiera, w słuchawce słyszy głos antykwariusza, u którego zwykł kupować książki o historycznym znaczeniu. Jaszczyński zostaje schwytany na haczyk, którym był pamiętnik Hanki Zach, szesnastoletniej dziewczyny, z okresu wojny. Krzysztof Jaszczyński stał się tym samym opiekunem historycznym „Porozmawiajmy…”, a sam spektakl jest ułożony właśnie z jej (Hanny Zach) słów.
W jednym z wywiadów odtwórczyni roli Hanki porównuje jej postać do Scarlet O’Hary, protagonistki „Przeminęło z wiatrem”. Obie dziewczyny stoją w obliczu wojny, wypierając jednak zagrożenie z umysłu. Hanka bez skrupułów wyznaje, że wojna ją uwiera, że jest zła na Niemców, na Polaków! „Tłuką się, tłuką się, i nie mogą wytłuc!” Marzy „Chcę być bogata!”, dodając potem, że sława jest dla kobiety jedynym szczęściem. Tak jak jej fikcyjna bliźniaczka, Hanka jest skoncentrowana na sobie. Jest maniaczką przyjemności dla samej siebie, niepoprawną hedonistką w obliczu przelewu krwi. Nie chcę skupiać się na kwestiach moralnych zachowania bohaterki (w sumie, to dlaczego wojna miałaby hamować jej rozwój jako człowieka i uniemożliwić jej wolność młodości?), ale skupię się na uroczym jej charakterze.
Hanka ma szesnaście lat. W tym właśnie wieku świat staje się dla niej zdziwieniem. Odkrywa, że mężczyzn pociąga jej radość życia, jej bezpośredniość, brak roztropności i spontaniczność. Koncentruje się na tym, co dla niej ważne, a nie co przystoi. Hanka włada niebezpieczną dla niej bronią. Język niemiecki pojęła bowiem w stopniu komunikatywnym zbyt wcześnie, przed zadzierzgnięciu zdrowego rozsądku. Chce się bawić. A wówczas jedynymi, którzy chcą i potrafią to Niemcy. Nawet nie bardzo przeszkadza jej wejście do limuzyny niemieckiego utytego oficera i pobudka w Stuttgardzie.
To, co dzieje się potem, przy końcu spektaklu, jest zaskoczeniem dla widzów. Ale nie pomnę tego, choćby na katuszach. Na sztukę naprawdę warto pójść. Warto także przyglądnąć się Zosi Wichłacz. I zapamiętać. Przyda się na potem.
Aleksandra Pyrkosz, Teatralia Warszawa
Magazyn Internetowy Teatralia, nr 141/2015
Teatr Polonia w Warszawie
Porozmawiajmy po niemiecku
Łukasz Kos
Praca z aktorką: Joanna Niemirska
Scenografia i kostiumy: Małgorzata Domańska
Muzyka: Adam Świtała
Reżyseria świateł: Bary & Hary
Projekcje: Bartosz Głodek
Konsultacja historyczna: Krzysztof Jaszczyński
Konsultacje z języka niemieckiego: Zofia Świtała
Występuje: Zofia Wichłacz
Premiera: 14 maja 2015
Fot. Ola Grochowska